Facebook YouTube
« wróć do Artykuły
  • 23-05-2014

    Człowiek z czerwoną flagą przed każdym samochodem

    W Wielkiej Brytanii obowiązywała prawo ograniczające dopuszczalną prędkość pojazdów mechanicznych do około 3 km/h w mieście i około 6 km/h poza nim.  Przed pojazdem musiał biec człowiek trzymający w ręku czerwoną chorągiewkę lub - w nocy – latarnię ostrzegającą innych użytkowników dróg. Myślę, że do takich ograniczeń zmierzają polscy decydenci. Rząd już szykuje drastyczne kary dla kierowców łamiących przepisy drogowe. Jeśli kierowca przekroczy dopuszczalną prędkość o 50 km/h i więcej, z miejsca straci prawo jazdy na trzy miesiące. Za jazdę w tym czasie bez dokumentu kara zostanie przedłużona o pół roku.  A co ciekawe to zatrzymania prawa jazdy niepotrzebny będzie sąd, wystarczy policja i starosta.

    Polska to taki kraj, w którym wszystko musi być uregulowane. Prawnie dopuszczone lub zakazane. Wszystko z zasady jest zabronione, a wolno tylko to, czego nie zabraniają odpowiednie ustawy i przepisy. Nikt już nie kieruje się zdrowym rozsądkiem, a tylko przestrzega coraz bardziej restrykcyjnego prawa. Tu wszystkie dziedziny życia są unormowane, a odstępstwa od normy zagrożone są karą pozbawienia wolności lub wysokiej grzywny. A nad wszystkim czuwa armia nadzorców: urzędników, polityków, mundurowych przekonanych o tym, że te prawa są dla maluczkich, nie dla nich. 

    Ustawa o czerwonej fladze (Red Flag Act) obowiązywało kiedyś w Wielkiej Brytanii. Był to zakaz poruszania się omnibusów parowych bez osoby biegnącej 60 jardów (ok. 55 metrów) przed pojazdem i ostrzegającej innych użytkowników dróg. Człowiek biegnący przed takim omnibusem musiał trzymać w ręku czerwoną chorągiewkę lub - w nocy - latarnię. Ustawa ograniczyła także dopuszczalną prędkość do 2 mil na godzinę (ok. 3 km/h) w mieście i 4 mil na godz. (ok. 6 km/h) poza nim. Bardzo spowolniało to omnibusy, których praktyczna maksymalna prędkość, sięgała 25 km/h. Teraz w niektórych miejscach, w moim mieście i nie tylko tu, obowiązują ograniczenia prędkości do 30 km/h. Czyli kierunek zmian jest zdecydowanie widoczny.  To już tylko krok do zmian, które wymuszą, aby przed samochodem biegł człowiek trzymający w ręku czerwoną chorągiewkę.

    Absurdu goni absurd. Ale takie jest przecież urzędniczy reżym państwa. Karać, karać i jeszcze raz karać. Teraz rząd wpadł na pomysł, aby kierowcy, który przekroczy prędkość o 50 km/h, policjant zabierze prawo jazdy na miejscu. Sądu nie będzie. Bo teraz policjant z drogówki będzie jak sędzia Dredd. Obywateli bronić będą przed chaosem bezprawia policjanci, którzy jeśli dopadną kogoś na przekroczeniu prędkości, wolno im będzie na miejscu go osądzić, wydać wyrok i wymierzyć karę.

    Projekt takich zmian w kilku ustawach, który przygotowało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, już w przyszłym tygodniu może być przyjęty przez rząd. Przepisy mogą wejść w życie już w tym roku. – To nie jest nowe rozwiązanie. Podobne funkcjonują m.in. w Belgii, Danii, Holandii, czy Francji – mówi rzecznik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. – I tam przynoszą skutek. Można pójść jeszcze dalej. Obowiązujące w Iranie prawo przewiduje obcięcie ręki za powtórną kradzież. Jest bardzo skuteczne. Może rzecznik też jest zainteresowany takimi zmianami, bo „tam przynoszą skutek”?

    W Polsce jest 19 mln samochodów osobowych. Jeśli przed każdym pojazdem będzie musiał biec człowiek trzymać w ręku czerwoną chorągiewkę lub - w nocy – latarnię ostrzegając innych użytkowników dróg, to stworzymy nowy zawód. A jak spadnie dzięki temu bezrobocie! Cóż to będzie za sukces rządu! Jeśli prędkość samochodów ograniczymy do 25 km/h to przecież ograniczymy liczbę wypadków. Zdecydowanie powinien rząd sięgnąć po rozwiązania zawarte „Red Flag Act”. A i rzecznik MSW będzie szczęśliwy, bo podobne funkcjonowało w Wielkiej Brytanii i tam przyniosło skutek.

    pavvel

« wróć do Artykuły

Pogoda

Newsletter

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do naszego newslettera, a otrzymasz porcję najświeższych informacji

Nasi partnerzy