Facebook YouTube
« wróć do Artykuły
  • 17-05-2013

    Po prostu wstać i iść

    Po prostu wstać i iść

    Tak czasem chciałbym po prostu wstać i iść. Uciec od tej wiecznej ciemności. Od deszczu za oknem, wiecznego już prawie ćmoku, listów w skrzynce pocztowej, telefonów, maili, pytań i konieczności odpowiedzi, spraw i obowiązków. Oderwać się od codzienności, powtarzanych czynności, od kłopotów i odpowiedzialności. Tak zwyczajnie wstać i wyjść. Zamknąć drzwi na klucz. A potem na dworzec kolejowy. Wsiąść do pociągu, ale nie koniecznie byle jakiego. Tylko takiego co to bez zbędnego dostosowania się do panujących okoliczności zawiezie mnie tam, gdzie inaczej. Gdzie będzie ciepło i jasno, spokojnie i cicho.

    Marzy mi się podróż w niekoniecznie nieznane, ale w miejsca dawno niewidziane, w takie niezapomniane. Chcę spokojnie, bez pośpiechu spacerować wśród starych domów. Iść do muzeum. Wypić setkę w barze. Przysiąść na ławce w parku. Obserwować ludzi. Poczytać wśród drzew. Wypić ze znajomymi tylko tyle, żeby poczuć chłód radości i wolności. Spacerować godzinami bez celu. Trzymać ukochaną za rękę. Oglądać wystawy sklepowe. Kupić coś. Znaleźć coś. Przeczytać gazetę. Zjeść coś, znów coś wypić. Nie spieszyć się. Nie rozmyślać. Nie przemyśliwać. Nie analizować. Nie zamartwiać się. Iść przed siebie. Cieszyć się ciepłym, słonecznym dniem. Być wolnym od ciężaru codzienności.

    Jechać pociągiem wsłuchując się w rytm. Jechać samochodem bez kontrolowania poziomu paliwa. Podróżować. Dotrzeć do celu i tam odpocząć. – Boże, jak ja kocham czynności niewymuszone – powiedział zapadając się w wygodny leżak. – Napijesz się jednego? – usłyszał znajomy głos. Wstał i poszedł wypić, i wypił kieliszek wódki, a potem następne. Zrobił to, bo tego chciał. Bo pragnął tego. I nie pił, żeby zapomnieć, ale żeby pamiętać.

    A jeśli to będzie nad morzem, to leżeć na piasku. Iść przez las. Spacerować brzegiem morza. Patrzeć jak ukochana zbiera muszelki. A jeśli to będzie miasto to chcę spacerować, coś zobaczyć, gdzieś być. Potem leżeć w spokoju. To znów wstać i iść bez celu. Kochać i być kochanym. Spokojnie, wolno, przyjaźnie. Radośnie, bez lęku i bez skrępowania. Bez wyraźnego celu. Wejść do kościoła. Muzeum. – Ile czasu można wpatrywać się w jeden obraz? – zapytała bez zniecierpliwienia. Potem park. Kawiarnie. Bary. Kina. Teatr. Chcę jeszcze coś zobaczyć. Coś zrobić. Być. I niech taki stan trwa.

    A to wszystko… kiedyś, za pewien czas, może za tydzień, za miesiąc, latem, w wakacje, za dwa miesiące, za osiemdziesiąt i kilka dodatkowych dni… Gdy będę znów mieć?

     

    Pavvel (www.dziennik-pesymistyczny.blog.onet.pl)

« wróć do Artykuły

Pogoda

Newsletter

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do naszego newslettera, a otrzymasz porcję najświeższych informacji

Nasi partnerzy