- Wybór moich uczniów, którzy zaprezentują się na tej wystawie i w kolejnych jej odsłonach, nie należał do najłatwiejszych. Tym razem zaprosiłem do udziału w wystawie osoby, które są skrajnie niepodobne do siebie, których światopogląd i droga artystyczna bardzo się różnią. Szukałem pewnej różnorodności w pokazaniu moich pracowni. Mam nadzieję, że żaden z moich uczniów nie jest jedną z moich kalek. Pozostawiałem im wolność realizacji - tłumaczył Maciej Szańkowski.
W największej sali wystawienniczej "Łaźni" zostały pokazane prace tytułowego mistrza - Macieja Szańkowskiego. Jako że artysta słynie z rzeźby wielkoformatowej, większość ekspozycji stanowią tu zdjęcia ilustrujące twórczość monumentalną i pomnikową. Możemy zobaczyć m.im. rzeźbę przedstawiającą worek czy znany projekt pomnika pt. "Powiew", nawiązującego do wydarzeń rozgrywających się w Radomiu w czerwcu 1976 roku. Projekt tego pomnika został wypożyczony z radomskiego Muzeum Rzeźby Współczesnej. A o historii i powinności usytuowania tej rzeźby w przestrzeni naszego miasta opowiedział Mieczysław Szewczuk.
Profesor Szańkowski prowadził pracownie rzeźby na dwóch uczelniach: w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych (potem ASP) w Poznaniu i na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. W drugiej sali zostały przedstawione dokonania artystyczne jego dwóch uczennic. W wydzielonym fragmencie sali została wyeksponowana instalacja "Ciągi horyzontalne" autorstwa Bożeny Klimek-Kurkowskiej. Jej instalacja idealnie wpasowała się w przestrzeń Galerii "Łaźnia", przywołuje wiele skojarzeń i pozwala na indywidualny odbiór. - Jest to obiekt z cyklu "Ciągi horyzontalne". Jest to druga praca z tego cyklu, która powstała w tym roku. Jedynym ich wspólnym elementem jest motyw misy, miednicy czy naczynia. Przy realizacji swoich obiektów w przestrzeniach galeryjnych nie jest obojętne dla mnie podłoże i tło, czyli cała aranżacja architektoniczna. Zwracam na to uwagę, żeby było widać zamierzony cel w tworzeniu instalacji pod daną przestrzeń. W tym wypadku istotne jest podłoże, bo praca jest mocno horyzontalna - tłumaczy Bożena Klimek-Kurkowska. W drugiej części sali odbiorcom został zaprezentowany fragment większej instalacji autorstwa Marii Wasilewskiej. W "Łaźni" artystka pokazała prezentację multimedialną "Od zmierzchu do świtu", której towarzyszy dźwięk tykającego zegara. - Projekcja nawiązuje do zmienności barw, a dźwięk tykającego zegara podkreśla ją. Tytuł "Od zmierzchu do świtu" pokazuje to, co było dla mnie inspiracją do stworzenia tej instalacji. Podczas nieprzespanej nocy obserwowałam, jak zmienia się światło w pokoju. To jest dalekie nawiązanie - opowiada Maria Wasilewska.
Źródło: www.cozadzien.pl